Dzień Kolejarza, św. Katarzyna i karczma piwna w przyszłości

24 listopada środowisko krakowskich kolejarzy obchodziło uroczyście Dzień Kolejarza i święto ich patronki św. Katarzyny połączone z obchodami 40. lecia powstania Małopolskiej Sekcji Kolejarzy NSZZ „Solidarność”. Uroczystości rozpoczęły się od mszy św. odprawionej przez duszpasterza krakowskich kolejarzy, ks. prałata Grzegorza Szewczyka w kościele pod wezwaniem św. Floriana, który dziękując za gremialne przybycie do świątyni zwrócił uwagę na codzienny trud kolejarzy i starania o dobro bliźnich, którymi w tym wypadku są pasażerowie. 

Po nabożeństwie zwarta kolumna ze sztandarami przemaszerowała do Domu Kultury Kolejarzy przy ul. Św. Filipa, gdzie kontynuowano spotkanie, w trakcie którego zaproszeni goście składali życzenia całemu środowisku kolejarskiemu, podkreślając, że jest ono obecnie ponownie zjednoczone, jak przed laty, gdy sztucznie je dzielono na spółki i antagonizowano, a elementem jednoczącym jest NSZZ „Solidarność” zrzeszający wszystkich pracowników polskich kolei, bez względu na wykonywany zawód. Przewodniczący Małopolskiej Sekcji Kolejarzy Henryk Sikora podkreślał też, że dzięki polityce państwa, jako właściciela, kolej po latach zastoju rozwija się dziś prężnie, zarówno pod względem rozbudowy infrastruktury, zakupów nowego taboru, ale także nowych przedsiębiorstw budowlanych mogących skutecznie rywalizować na rynku z wykonawcami zachodnimi, czego przykładem jest PNUIK. 

Obecny na uroczystości Tomasz Tomala, dyrektor gabinetu min. Andrzeja Adamczyka, odczytał specjalny adres życzeniowy od ministra infrastruktury, w którym dziękował za trwanie i zaangażowanie w pracę wszystkich kolejarzy na różnorodnych stanowiskach. – Kolejarze zapisali się złotymi zgłoskami w dziele walki o wolną Polskę w XX wieku, a kolejarskie struktury „Solidarności” były silnym i ważnym punktem oparcia dla struktur demokratycznej opozycji, zarówno w czasach stanu wojennego, jak i późniejszych przemian ustrojowych. – pisał do kolejarzy minister Adamczyk. 

Nieco dalej poszedł w swoich słowach wicemarszałek województwa małopolskiego Łukasz Smółka, który oprócz życzeń z podwójnej okazji złożył kolejarzom obietnicę zorganizowania w roku przyszłym dla całego środowiska kolejarskiego karczmy piwnej, obiecując pomoc w poszukiwaniu sponsorów imprezy.  – Jako samorząd województwa małopolskiego jesteśmy dumni, że w Małopolsce są tacy kolejarze, jak tutaj obecni – mówił Marszałek. – Nawet wówczas, gdy od stołu negocjacyjnego wstajemy w sytuacji, gdy obie strony są niezadowolone, bo to oznacza, że negocjacje były owocne. 

Równie ciekawe było wystąpienie Stanisława Mazura, komendanta Straży Ochrony Kolei w Małopolsce, który swe zawodowe zainteresowania łączy z pasją historyczną i przedstawił dowody, że SOK jest najstarszą formacją porządkową w odrodzonej Polsce, starszą nawet niż policja państwowa, bo w Krakowie powstała jeszcze przed ogłoszeniem niepodległości Polski, czyli 2 listopada 1918 r. gdy Komisja Likwidacyjna w Krakowie powołała Straż Obywatelską Kolejową.  Wspominał też o współpracy SOK ze strajkującymi kolejarzami w latach 90. minionego wieku.  

Nowym elementem w obchodach kolejarskiego święta był panel dyskusyjny zatytułowany „Pamięć – Teraźniejszość – Wyzwania”, w którym udział wzięli: Andrzej Malik z krakowskiego Oddziału IPN, Józef Dąbrowski, były przewodniczący Krajowej Sekcji Kolejarzy NSZZ „Solidarność” i były poseł kolejarski na przełomie wieków, Krzysztof Kotowicz wiceprzewodniczący Zarządu Regionu Małopolskiej „Solidarności” oraz Henryk Sikora przewodniczący Regionalnej Sekcji Kolejarzy. 

Wypowiedź Józefa Dąbrowskiego związana była ze wspomnieniami sprzed 40 lat, gdy jako działacz związkowy zakładał struktury Związku, organizował kanały przepływu informacji konkurencyjnej wobec oficjalnej propagandy rządowej, a potem został internowany i represjonowany. – Nie można jednak zapomnieć, że to wszystko co wydarzyło się w 1980 roku zaczęło się w lipcu w Lublinie od kolejarzy. Trzeba bowiem pamiętać, że dopiero ta desperacka akcja kolejarzy przyspawania do szyn lokomotyw i wagonów do szyn, obudziły się w społeczeństwie nastroje protestu. – Opowiadał pan Józef. – A w Krakowie protesty zaczęły się od spotkania w sprawie… niesprawiedliwego podziału konserw! To dziś brzmi, jak absurd, ale wówczas to była wręcz życiowa sprawa! Ale też dziś nie ma takich sytuacji, że ktoś, kto wyraził się w pracy krytycznie pod adresem rządu, to mógł nie wrócić do domu!
Emerytowany działacz związkowy wspominał też czasy stanu wojennego, podkreślając, że największą cenę za działalność w „Solidarności” płaciły wówczas rodziny internowanych, które nie miały pojęcia o tym co się z nimi dzieje i gdzie są. – Zaskakujące było dla mnie to, że pierwsze informacje o tym gdzie przebywam dotarły do mojej żony dzięki pośrednictwu więźniów kryminalnych, którzy mieli swoje struktury przekazywania wiadomości z więzień do rodzin. 

Krzysztof Kotowicz mówił o stanie NSZZ „Solidarność” obecnie. – „Solidarność” jest ta sama! Nie ma pierwszej drugiej, czy trzeciej „Solidarności”. Zmienia się nasz sposób działania, bo o ile przed laty mieliśmy do czynienia z dużymi zakładami pracy z załogami po kilka tysięcy ludzi, to dziś przeważają małe prywatne zakłady zatrudniające poniżej dziesięciu osób, a więc takimi, gdzie nawet trudno założyć komórkę związkową. Stąd konieczność tworzenia struktur terytorialnych. Dotknęło to również w pewnej mierze kolejarzy, gdy podzielono Was na spółki i zakłady, wtedy okazało się, że pracownicy pracujący w Małopolsce podlegają strukturom związkowym w Warszawie, Katowicach, czy we Wrocławiu. – mówił przewodniczący Kotowicz. – Mimo tym wszystkim trudnościom „Solidarność” pozostaje największą organizacją związkową w Polsce, a co jakiś czas powstają nowe organizacje związkowe. 

O wyzwaniach na kolei mówił Henryk Sikora. – My konkurencję na kolei już odczuwamy, gdyż Urząd Transportu Kolejowego wydał już około 70 licencji na przewozy towarowe w naszym kraju, w efekcie czego przewoźnicy zachodnioeuropejscy działający na zasadzie spółek-córek przewożą już więcej niż połowę towarów na naszym terytorium i sprawiają, że sytuacja w PKP Cargo staje się coraz gorsza. Sytuacja w przewozach pasażerskich jest bardziej skomplikowana, gdyż oprócz licencji przewoźnicy muszą starać się o dofinansowania, a te działają na innych zasadach. Mimo to na polskich kolejach nie ma zwolnień, wręcz szukamy nowych pracowników. Problemem związkowców na kolejach są dziś głównie płace, które muszą gonić te najlepsze w kraju i to nieraz pozostaje poza możliwościami związków zawodowych, bo my z jednej strony zdajemy sobie sprawę z realiów na kolei i jej możliwości finansowych, a z drugiej widzimy, że nasi najlepsi informatycy odchodzą, bo gdzie indziej zarobią dużo więcej. Problemem jest też fluktuacja kadr, gdyż obecnie młodzi ludzie nie przywiązują się do zakładu pracy, ale idą tam, gdzie spodziewają się szybkiego awansu i wysokich zarobków.  

Jubileuszowe spotkanie zakończone zostało programem artystycznym w wykonaniu połowy kabaretu RAK, tj. Krzysztofa Respondka, który w swych monologach znakomicie nawiązywał do słyszanej przed chwilą dyskusji na temat problemów kolei i kolejarzy. 

A.Z.